Rzeźba

Wiesław Bielak

Wiesław Bielak. Rzeźba
English version

Kamień nie ma wyraźnego i wyrazistego duktu, jak linia, ani równie oczywistego koloru, jak farba. Kamień jest bezkształtną, czy raczej — różnokształtną masą, zostawiając artyście pełną swobodę wyboru formy. Lecz tylko z pozoru.

W istocie bowiem kamień ma ciężar i fakturę. Owo trudno uchwytne, nie jako optymalne ciążenie, podobne do masy krytycznej roz­szcze­pial­nego pierwiastka. I do osiągnięcia tej właśnie masy musi dojść artysta pracujący w tym zarówno wdzięcznym, jak trudnym materiale. Gdy do niej dotrze drogą usunięcia zbędnych fragmentów — kamień ożywa. Gdy owej idealnej w ciążeniach, oraz działających w bryle walorów sił, masy nie uzyska — kamień pozostanie tym, czym był: bezduszną, bezkształtną masą.

Kamienne rzeźby Wiesława Bielaka żyją biologicznym, zda się, życiem, a brązy podążają ich śladem. Nie przez nadanie im organicznych kształtów o antropologicznych lub zoomorficznych skojarzeń jednak. W swych dziełach artysta szuka bowiem odpowiedzi na znacznie bardziej istotne pytanie: czym jest życie raczej, a nie ukazania jego konkretnego wyglądu. Do syntezy pojęcia więc, a nie łatwej ilustracji. Czym jednak jest życie? Jest ruchem, wzrostem i zdolnością do zmian. Jest zatem zaprzeczeniem martwoty śmierci.

W tym stwierdzeniu mieści się chyba najgłębsza istota sztuki Wiesława Bielaka. Wszystkie pozostałe przymioty będą jedynie jej logiczną konsekwencją.

Artysta dochodzi do swych form w nader indywidualny i nieczęsto spotykany sposób. Zwyczajna — chciałoby się powiedzieć — droga twórcza wiedzie od analizy do uogólnienia. Od młodzieńczej rozrzutności kształtu i treści, do właściwej wiekowi dojrzałemu syntezy pojęć i form użytych do ich wyrażenia.

Bielak obrał drogę przeciwna: idzie od syntezy, do tego, co najważniejsze, do tego, co szczegółowe. I trudno odmówić mu racji. Czyż nie należy wpierw żyć, by móc przemówić, gdy się ma coś istotnego do powiedzenia?

Jak z pulsującego życiem embrionu też rozwijają się rzeźby bielaka. I tylko niekiedy zjawia się w nich, lub obok nich geometryczna bryła, jako znak istnienia i działania chłodnej, porządkującej wszystkiego logiki i kontrast podkreślający organiczne życie głównych elementów kompozycji. A może również ich monumentalność? Gdyż rzeźby artysty są monumentalne niezależnie od swoich obiektywnych wymiarów. Są zaś nimi dzięki zwartości budowy i jej zdecydowanym rytmom. Tym też czysto plastycznym językiem przemawiają do nas. Reszta jest dopowiedzeniem, jest wyjaśnieniem. Dla umiejscowienia oczywistej wymowy Katyńskiego Krzyża lub związania dzieła z konkretnym wydarzeniem jak Protest z 1980 roku.

Nie wymaga natomiast komentarza rzeźba Metamorfoza z 1996 r. Biologiczny kształt o oczywistych skojarzeniach, z którego wyłania się mniejsza lecz doskonalsza forma. Czyżby aluzja do rozpoczęcia nowego etapu w sztuce? Może.

Dzieła Bielaka sprawiają wrażenie samoistnie powstałych tworów natury raczej, niż świadomego działania ludzkich rąk. To tylko jednak pozór. Ich ostateczny kształt poprzedzają bowiem liczne szkice i modele. Ich forma jest więc pieczołowicie komponowana i sprawdzana we wszystkich rzutach i na wszystkich etapach kształtowania, podobnie jak faktura powierzchni — gładka lub chropawa, gdy tego zamysł artysty wymaga i lśniąca lub matowa.

Bo rację miał artysta Francesco de Hollanda pisząc już w XVI stuleciu „z największym wysiłkiem i trudem należy dążyć w dziełach do tego, by to, co kosztowało wiele trudu wydawało się, wbrew prawdzie, jakby zrobione było prędko, bez wysiłku, z największą łatwością…”

Jerzy Madeyski

© Grabi 2007